6 lat (PL)

Mirosław Leśniak

6 lat


Tryskająca łzami rozpacz. Taka była Reakcja Mal na pierwszy dzień szkoły. Budziło to politowanie u dorosłych którzy nie bacząc na łzy zaciągnęli go do budy. Po początkowym pochlipiwaniu Mal bezemocjonalnie zaczął doświadczać edukacji. Powrót do domu, kolacja, telewizja, higiena, sen.

Przyszedł kolejny dzień, Mal obojętnie udał się do szkoły w towarzystwie właśnie co poznanych współuczniów. Wymienili kilka zdań, zaczęły się lekcje. Na jednej ze przerw podleciało do niego kilku nieznanych chłopców. Mal nie mógł zrozumieć dlaczego właśnie kopnięto go w krocze przy akompaniamencie wulgarnych wyzwisk. Nigdy się na to nie skarżył.

Koniec lekcji. Mal rozwinął skrzydła i wraz z innymi chłopcami udali się w kierunku ich domów. Tym razem mieli ze sobą ciężkie torby wypełnione książkami. Nigdy do tego nie przywyknie. Pierwsze zadania domowe pod uważnym okiem rodziców. Kolacja, telewizja, higiena, sen.

Pierwszy weekend wolny od szkoły. Z pasją budował przeróżne konstrukcje z klocków, zaczytywał się w niepoprawnych magazynach z humorem, komiksach, kiczowatych gazetach o grach komputerowych i malowaniem. W pokoju siostry naprzemiennie panowały muzyka z ciszą. Brat był w wojsku.


* * *


Waniliowy serek homogenizowany i świeża bułka. Nie było lepszego śniadania. Do tego kubek ciepłego kakao. Mama dbała o to aby dzieci były przygotowane do szkoły. Sama pracowała wtedy w innej placówce oświaty. Ojciec cały dzień handlował częściami do rydwanów.

Nastała zima, loty do szkoły rankiem musiały odbywać się w mroku. Powroty również nie przebiegały w blasku słońca. W domu tym razem było inaczej. Kiedy Mal wrócił ze szkoły nie zastał mamy ale ojca i jednego z jego kolegów. Prowadzili rozmowę, nie wiedział o czym. Ojciec nakazał iść do pokoju po czym nalał coś z butelki. Mal zajął się swoimi sprawami w pokoju. Zabawą, lekturą i zadaniami domowymi.

Zadania domowe. Nienawidził ich. Zmuszano go do wykonywania tej czynności. Odrywały go od tego co kochał. Szybko zaczął prób oszukania każdego który go do nich zmuszał. Robił wszystko żeby nie zaglądać do podręczników. Zabierały cenny czas którego było tak mało po szkole.

Szkoła nie była taka zła, okazało się, że pomimo kilku dręczycieli można tam zwyczajnie robić jaja. Niestety wiązało się to z dezaprobatą czerwonych nauczycieli którzy skrupulatnie wpisywali uwagi do dzienników lub, w ramach kary, wzywali do tablicy co kończyło się nagannym. Przecież w klasie musiał panować ład i porządek a dzieci musiały się uczyć.


* * *


Był rok AD1995. Wszystko co działo się do tej pory działo się nadal, jedynie w bardziej zaawansowanej formie. Był piątek trzynastego, Mal wylądował na progu swojego domu. Otworzył drzwi do mieszkania, wszedł prosto do swojego pokoju, rzucił ciążącą mu torbę na podłogę. Wpadł w lekki szok. Zauważył, że na jego biurku spoczywają komponenty komputera. Wyzwoliło to ekscytację. Nie wiedział jak to uruchomić, jednak, jeden z jego kolegów miał komputer od dłuższego czasu i znał informatyka. Mal poprosił ojca aby do niego zadzwonił. Wieczorem ta jednooka menda była już u nich w mieszkaniu.

Jednooki zamknął się w pokoju na dwie godziny i kazał nie przeszkadzać. Po upływie tego czasu komp był sprawny DOOS i Winblows 3.11 działały. Menda kazała zapłacić za usługę oraz gry i zniknęła w mroku nocy.

Puntium 75, 8MB pamięci, Dysk 1GB, stacja dyskietek 1.44MB, karta SVGA. Brak dźwiękówki czy CD-ROM na tamtą chwilę. Za każdym razem kiedy wpisywał błędne polecenie w DOOS system odpowiadał „co robisz idioto?”. Słodkie. Przynajmniej magicznie pojawiło się tam wiele ciekawych gier.


* * *


Nikt nie wpadł na to aby uczyć mal powiedzmy programowania. Od nauki była szkoła a tam nie było informatyki. Informatyka była na ulicy. Latali od mieszkania do mieszkania. Każdy dzierżył paczkę dyskietek. Program rar w niebieskim interfejsie umożliwiał pakowanie i dzielenie danych na paczki pozwalające na transport na dyskietkach 1.44MB. Było dzięki temu w co grać. Królowały wtedy Dom, Wurcraft 2, Moortal Koombat i inne. Warms+ też był niczego sobie. Mal zagrywał się w domu kiedy mógł. Grał. I grał. Najczęściej sam. Bo spotkania z kolegami na podwórku kończyły się różnymi formami przemocy. Dobrze jednak, że były jaja. Jaja pozwalały przetrwać najgorsze.


* * *


Nie każdy mógł sobie tak dobrze radzić jak ta córka właściciela dużej placówki nauki jazdy rydwanem. Rodzice nie byli zadowoleni. Pasje Mal owocowały słabymi wynikami w nauce. Okazało się też, że jest nadpobudliwy, później nazywano to ADHD. Oznaczało to więcej uwag i nagannych z odpytywania. Wtedy już ławki w szkole pokrywały się wyszukanymi rysunkami fantastycznych postaci i miejsc. Woźne każdego dnia po zajęciach skrupulatnie czyściły ławki aby dzieci mogły spokojnie korzystać z edukacji.

Na jednej z przerw podleciała do niego koleżanka, zapytała, „czy kop w krocze naprawdę tak mocno boli?”. Mal przytaknął. Odleciała do swoich koleżanek, wróciła i powiedziała „Faktycznie! Sprawdziłam, boli jak cholera!”. Polubili się. I lubili się. Miała na imię Nat.

W szóstej klasie wraz z przyjacielem krążyli wokół swojego apartamentowca. Mal dowiedział się od Mat, że Nat i Mar były u niego w mieszkaniu z kilkoma starszymi kolegami. Odbyła się tam partia rozbieranego pokera. Było to dość szokujące. Miało to miejsce pod koniec ostatniego roku podstawówki. Ostatniego dnia podstawówki Mal i Or wypili pierwsze w ich życiu piwo. Potem zjedli pizzę. Oświetlało ich słońce, spędzili trochę czasu z rówieśnikami i ogólnie było super.

W wakacje zaczął grać Megica. Gracz z którym się zadawał nauczył go podstaw rozgrywki. Mal znał angielski wystarczająco dobrze aby zrozumieć tę grę. Jednego dnia wakacji Pav powiedział, że chciałby spróbować razem marihuany. Mal zgodził się, następnego dnia palili już ze starszymi kolegami, na terenie budynku szkoły. Zjarali się jak świnie. Po wakacjach czyhało już gimnazjum. Gdzie stracił poczytalność.