(PL) Hospital Poems
Wiersze Szpitalne
********************
gdzie jest wifi
długość korytarza
każdy zauważa
nie ma wątpliwości
że projekt był dobry
i nikt nie ma pytań
kto to za tym stał
tylko nie wiem czemu
wieją do alarmu
dobra akustyka
drzwi ciężko domykać
na palarni dymy
wieszamy siekiery
tu jest co potrzebne
i z grubsza nic więcej
czekamy na wszystko
w nowym psychiatryku
********************
nocny
zapełniam noc wierszem
pisaniem zaszeleszczę
w tym niemiłym domku
pełnym nieprzytomnych
kiedy kolej moja
jak ostatni pojeb
czekam na zbawienie
z grzechów rozliczenie
nawet uśmiech losu
traktuję jak osioł
teraz sam nie jestem
dzielę pokój z mięsem
płoną cygarety
dym ogon komety
smakiem zabarwione
umilają dzionek
noc już jest sromotna
w mordę można dostać
lepiej jak zalegnę
w łóżku pościel blednie
wpadł jeszcze mój ziomek
pety odpalone
policja nie krąży
jest mi całkiem dobrze
jestem już zmęczony
głąb pierdolony
nie dam rady zasnąć
choć nie jest już jasno
********************
imię
nie bój żaby
świat jest genialny
dobrze skonstruowany
sprawiedliwy
ku czci i chwale Boga
wiecznego
litościwego, miłosiernego
za jego sprawą
********************
niezmienny
płonie papier
ogień niszczy
ogień ratuje
płonie bo musi
dym konsekwencją
gryzie
czuć go w około
zawsze ten sam
********************
pacjent
deszcz ulewny ziemię rosi
potem trzeba trawę kosić
piorun błyśnie, hukiem strzeli
będziesz wolny po niedzieli
czas poleci, z bicza trzaśnie
to szpitalne wiersze właśnie
czubków dużo, tyś z nich jeden
już niedługo, jestem pewien
mir domowy tam już czeka
stres szpitalny temat rzeka
słodka pani tu się kręci
może fajny ten pacjencik
********************
frustracja
pierniczę
już tylko dni liczę
obietnica dana
oby była dotrzymana
czwarty tydzień leci
ja chcę robić dzieci
żony swe przelecieć
dobrze się wzbogacić
teraz tylko czekać
w szachy grać
leki łykać
dużo spać
********************
Andrzej
Andrzej odszedł
Gdy do domu wyszedł
Smierć przyszła nagła
Niespodziewana
Czasu nie cofniemy
Fajkę zapalimy
Smierć tą przegadamy
I przemilczymy
********************
Admin
Co ja zrobię bez ciebie
Kolego byłeś jak przystań
Gdzie tawerna portowa
Strawą i piwem obfita
Gdzie historii mnogo
I atrakcji wiele
Gry i rozmaitości
Do widzenia na wolności
********************
Magik
Dwadzieścia lat w moim życiu był
A później zwyczajnie znikł
Łączyło nas wiele, wieleśmy dzielili
Od tamtej pory nie ma ani chwili
Ważniejsze dziecko, ważniejsza rodzina
Niż tamten wariat i jego melina
Co tu zrobić, tak się stało
Szkoda, tyle lat, niemało